Kiedyś już Wam wspomniałam o pewnym magicznym
miejscu jakim jest Studio
Maciej ,do którego uczęszczamy na zajęcia raz w tygodniu. W środę nasz klub
obchodził swoje pierwsze urodziny w związku z tym nasze wspaniałe Panie
zorganizowały występ w Multikinie.
Szymko nie ma problemu z kontaktem z rówieśnikami
wręcz przeciwnie bardzo dobrze odnajduję się wśród dzieci. Ale co innego jest się
bawić wśród swoich kolegów i koleżanek oraz ich rodziców, których znamy z
zajęć, a co innego wystąpić przed salą wypełnioną po brzegi nieznanymi osobami...
i właśnie ta kwestia zaprzątnęła moje myśli na wiele dni przed występem. Zastanawiałam
się jak to będzie kiedy zgasną światła, czy Szymka nie sparaliżuje strach, czy
odnajdzie się w tej nowej jakże ekstremalnej sytuacji... przyznam, noc przed
występem na pewno nie należała do przespanych oczywiście przeze mnie bo Młody
spał jak suseł.
W dzień występu towarzyszyły nam ogromne emocje. Na
szczęście przed obiadem przyjechała najukochańsza ciocia Kamila, więc emocje te
delikatnie opadły. Wszyscy wspólnie zjedliśmy obiad i pojechaliśmy w stronę
kina gdzie czekali już na nas dziadkowie. Po wejściu do sali przebrałam Szymka w strój kaczorka
i z niecierpliwością czekaliśmy na naszą kolej przyglądając się występom innych
grup.
Ku mojemu zaskoczeniu Szymi dosłownie nie mógł
doczekać się swojego występu, pytał zniecierpliwiony kiedy w końcu będzie jego
kolej. Kiedy przyszła pora na grupę Szkrabów do której należymy, Szymi bez zawahania
wszedł na scenę, pobiegł za swoją Panią i wykonywał swój układ. Mojemu
mężczyźnie, tak spodobał się występ przed publicznością, że postanowił wyjść przed
szereg by zaprezentować swój własny układ choreograficzny który znacznie
odbiegał od tego który ćwiczył razem z Panią na zajęciach. Bawiliśmy się
doskonale. Wystąpienie Szkrabów było naprawdę udane. Niestety nadszedł moment wręczenia
dyplomów i zejścia ze sceny. Dobrze, że do dyplomów dołączono czekoladkę dzięki
której udało mi się ściągnąć mojego showmana ze sceny.