wtorek, 27 maja 2014

Przedszkolak...

Mój mały chłopczyk od września idzie do przedszkola. Im bliżej tego wielkiego wyjścia poza środowisko rodzinne, tym więcej mam obaw. Czy moje oczko w głowie, które zawsze było przy mnie sobie poradzi? Co jeśli się uderzy? będzie płakał? będzie chciał do mamy? czy ktoś Go przytuli? pogłaska? pocieszy? ... Obaw jest mnóstwo...
Od kilku tygodni przygotowujemy Szymka na ten wyjątkowy dzień, w którym będzie musiał pomachać mamie i wkroczyć w inny niż znany mu dotąd świat. Sposobów na oswojenie dziecka z instytucją jest mnóstwo. Podejrzewam, że większość mam przyszłego przedszkolaka już wyszukała kilka z metod i powoli wprowadza je w codzienność. 
Kilka dni temu wpadła mi w ręce książka "W przedszkolu" otworzyłam pierwszą stronę i wiedziałam, że muszę ją mieć. Książka ta doskonale przedstawia to, co czeka nasze pociechy w tym miejscu. Uświadamia, że przedszkole to nie tylko zabawa z rówieśnikami, ale także miejsce gdzie musi sprostać różnym wyzwaniom. Stosunkowo jest w niej niewiele tekstu, za to dużo się tam dzieje, jest wiele postaci, porozrzucane zabawki, ktoś chlapie wodą, ktoś inny rozlał sok. Szymiemu książka bardzo się podoba, kiedy pytam co czytamy odpowiada, "opowiadaj mi o przedszkolu i dziewczynce z serduszkiem" :o) (dziewczynka z serduszkiem to jedna z pięciu głównych bohaterów).
Mam nadzieję, że moje przygotowania nie pójdą na marne i mój Szymko chętnie będzie chodzić do przedszkola.







poniedziałek, 5 maja 2014

Oszczędności...

Każda mama zastanawia się nie raz nad przyszłością swojego dziecka. Kim będzie, jaką drogę kariery wybierze i czy w życiu będzie mu się dobrze wiodło. Niestety młodzi ludzie nie mają obecnie najłatwiej, to od nas rodziców, naszej pracy, poświęcenia i zaangażowania zależy jak potoczą się losy naszych dzieci.
Uważam, że jednym z wielu rodzicielskich obowiązków jest przekazanie naszym pociechom wiedzy dotyczącej zarządzania pieniędzmi, wartości pieniądza oraz nawyku oszczędzania na wymarzoną zabawkę. Szczególnie w obecnych czasach kiedy wszystko jest na wyciągnięcie ręki, reklamy kuszą na każdym kroku a wybór niezależnie od dziedziny przyprawia o zawrót głowy
Z bólem serca przyznaję, że oszczędna nie jestem, ile mam tyle potrafię wydać i choć walczę mocno ze sobą to i tak zawsze skusi mnie jakaś promocja. Mój mąż (dzięki Bogu) jest moim przeciwieństwem, zanim coś kupi pomyśli czy oby na pewno jest to niezbędne, użyteczne, warte swojej ceny. Chciałabym żeby nasz skarb był taki jak tata, żeby potrafił rozsądnie dysponować pieniędzmi.
Kiedy Szymi miał roczek dostał swoją pierwszą skarbonkę. Wspólnie wrzucamy resztę, która zostaje po zrobieniu zakupów. Dziadki też pamiętają by od czasu do czasu coś wrzucić a i ukochaną ciocie Szymi też potrafi obskubać z drobniaków.
Jednak poza zbieraniem pieniążków na wymarzony rowerek czy inną zabawkę chciałam czegoś bardziej konkretnego i sensownego w kwestii oszczędzania. Będąc w banku w moje ręce wpadła ulotka o koncie oszczędnościowym dla najmłodszych. Po przyjściu do domu przestudiowaliśmy cała ulotkę i następnego dnia założyliśmy Szymiemu jego własne konto w banku. Naszym celem jest jednak to by Szymi nie był świadomy istnienia tego konta do chwili kiedy postanowi wyprowadzić się z domu i rozpocząć niezależne życie. Wtedy podarujemy mu prezent jaki uzbieraliśmy na jego lepszy start. Może wyda te pieniądze na nowy samochód, może pojedzie na swoje wymarzone wakacje a być może nadal będzie chciał odkładać na to konto swoje oszczędności. Jakkolwiek wyda te pieniądze będziemy szczęśliwi że mogliśmy się przyczynić do lepszego startu w dorosłe życie naszego syna.